Translate

poniedziałek, 10 czerwca 2013

15 .

- Alice, nie śpij!- Harry chwycił mnie za rękę i lekko nią szarpnął.- Nie teraz!
W jego głosie można było dostrzec presję i żądzę. Mimowolnie poprawiłam się na fotelu i odgarnęłam włosy z twarzy, mrucząc coś pod nosem i rozwierając powieki. Najpierw jedną, potem drugą.
- Czego chcesz?- spytałam półprzytomnie.
- Ciebie skarbie, ciebie.
Spojrzałam w jego stronę. Uśmiechał się pod nosem i uważnie lustrował wzrokiem drogę.
Po chwili gwałtownie zahamował samochód i wprost z niego wyskoczył.
Byłam zbyt pijana i śpiąca, aby zlokalizować gdzie jesteśmy i którą godzinę wskazuje elektryczny zegarek. Chłopak otworzył drzwi i wziął mnie na ręce. Wtuliłam się w jego tors i zaczęłam wciągać piękny zapach perfum które wsiąknęły w jego marynarkę. Chłodne, nocne powietrze przesiąknięte było adrenaliną i pożądaniem.
Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Chwilę później charakterystyczne 'klik'.
- Alice, spójrz na mnie.- poinstruował. -Nie śpij!
- Yhym.- mruknęłam otwierając leniwie oczy.
Postawił mnie na ganku jakiegoś mieszkania i pospiesznie włożył klucz do zamka, przekręcając go w odpowiednią stronę. Otworzył drzwi i wciągnął mnie do środka. Nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ chłopak mocno przycisnął swoje usta do moich, sięgając ręką za moją głowę i zaciągając łańcuszek.
- Harry.- jęknęłam w jego usta.
- Tak?
- Musimy to robić...teraz?- spytałam, ponieważ moje zmęczenie i ilość promili we krwi dawały się we znaki.
- Wystarczy, że oddasz mi siebie.- wytłumaczył.- Powiem ci, co i jak masz robić. Wtedy oboje będziemy zadowoleni.
Jęknęłam pod nosem, gdy odchylał moją głowę w tył, gryząc i całując moją szyję.
- Hazz.- jęknęłam.- Proszę, nie każ mi.
- Cicho bądź.- warknął, biorąc mnie sobie na ręce.- Obiecuję, że dojdziesz dzisiaj przynajmniej cztery razy.
Dla mnie, oczywiście.- wypowiadając dwa ostatnie słowa, zaśmiał się cwaniacko.
Byłam lekko przerażona. Idealnie zaplanowany gwałt. Schlana do upadłego dziewczyna i jakieś odludzie.
Postawił mnie na miękkiej posadzce i zamknął drzwi sypialni. Przycisnął mnie swoim ciałem do lakierowanego drewna i lekko pociągnął za moją dolną wargę, chwytając moje nadgarstki i kładąc je na swoich ramionach. Jedną ręką blokował drogę ucieczki, a drugą wsunął pod moją sukienkę, muskając opuszkami palców skórę na udzie i pośladku. Chwyciłam go za tył karku i wbiłam w niego paznokcie, dociskając jego twarz do mojej i przygryzając jego dolną wargę, ciągnąc ją w dół.
Mruknął coś w moje usta.
- Ty mała cholero.- warknął, wsuwając rękę w szczelinę pomiędzy moimi plecami a ścianą, chwytając zamek sukienki i ciągnąc go w dół. Po chwili materiał zsunął się ze mnie na podłogę, zostawiając mnie w samej bieliźnie przed napalonym idiotą.
Zaśmiał się cicho, mrucząc i lustrując mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Jesteś piękna.- chwycił lekko za mój podbródek, złączając nasze usta w namiętnym pocałunku.- I tylko moja.
Patrzyłam na niego z lekką grozą, gdy przesuwał swoją dłoń z mojego uda, przez brzuch, do piersi. Kiedy chciałam nabrać powietrza, on wykorzystał moment i dołączył do tego swój ciekawski język, który przyjemnie drażnił moje podniebienie. Coś się we mnie odblokowało. Jakiś nerw wysyłał do mózgu informację, że chcę to zrobić. Tak, chcę się pieprzyć z Harry'm Stylesem w jakimś nieznanym mi dotąd miejscu.
O, patrzcie, jakieś urozmaicenie.
Chwyciłam za rąbek jego koszuli i zaczęłam pospiesznie odpinać jej guziki.
- I o to chodziło, mała.- uśmiechnął się w moje usta.- Grzeczna dziewczynka.
- Zamknij się kretynie.- warknęłam i przekręciłam go tak, że to teraz on graniczył ze ścianą.- Teraz to ty należysz do mnie. I nie na odwrót.
Nic nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się i pomógł mi, zsuwając ze swoich ramion marynarkę. Pospiesznie zdjęłam jego koszulę i wtopiłam palce w jego miękkie loki, zmuszając go tym samym, aby zwrócił twarz w moim kierunku. Zaczęłam namiętnie i łapczywie całować jego pełne usta. Czułam się tak, jakby ów istota miała zaraz zniknąć. Nie przerywając walki naszych języków, chwyciłam za pasek i guzik jego spodni.
Nie umiałam się z nimi uporać, dlatego byłam wdzięczna Harry'emu, kiedy wprost je z siebie zerwał.
- Chcę z tobą trochę poświntuszyć, kotku.- mruknęłam mu na ucho i lekko przygryzłam jego płatek, wiodąc wilgotną ścieżkę przez linię jego szczęki, szyję, obojczyki i tors. Za ten czas, gdy napawałam się jego niebiańskim ciałem, on gładził jedną dłonią moje plecy, co chwila zahaczając palcami o zapięcie stanika, a drugą lekko pocierał moją 'przyjaciółkę'.
Wiedział, że teraz jestem bardziej go głodna i nie chciał tak szybko rozkręcać zabawy, chociaż jego 'igraszki' były dość wnerwiające. Co chwila ulegałam i pozwalałam uciekać jękom z moich ust, gdy pieściłam jego usta i szyję.
- Nie wytrzymam dłużej.- szepnęłam, opanowując przyśpieszony oddech.- Pieprz mnie Hazz.
- O nie, nie skarbie.- zaprotestował.- Zabawimy się trochę.
Kończąc podniecające zdanie, wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Popatrzyłam w jego oczy z lekkim strachem, na co on tylko mrugnął do mnie zadziornie.
- Nie jestem pewna, czy...- przerwał mi namiętnym pocałunkiem.
- Nic diametralnie innego.- odpowiedział.- Po prostu nową pozycję.

                                                                                 **
- Mogę już?- mruknął mi na ucho błagalnie.- Dłużej nie wytrzymam.
Najwidoczniej wyczuł moją niepewność, ponieważ splótł szczelnie nasze palce.- Wszystko będzie dobrze.
- Ufam ci.- odpowiedziałam i wtuliłam twarz w jego gorący tors.
- Ale wtedy...
- Wtedy powiedziałeś że to już więcej się nie powtórzy.- odpowiedziałam, aby dać mu odrobinę więcej odwagi.- Wierzę ci.
- Jesteś tego pewna?
- Tak, Harry. Jestem.
Poczułam jak nabiera powietrza i nieco bardziej rozchyla moje nogi.- Obiecuję, będę delikatny.
Jak powiedział, tak też zrobił. Wszedł we mnie delikatnie i powoli, bez nerwów i żadnych gwałtownych ruchów. Wiedział, że oboje mamy mnóstwo czasu.
- Mogę wejść głębiej?- po chwili mruknął mi cicho na ucho.
Chyba wyczuł moje zdenerwowanie, ponieważ lekko pocałował mnie w delikatną skórę pod uchem i mocniej ścisnął moją dłoń.
- W porządku?- spytał.
- Tak.- jęknęłam i odchyliłam głowę do tyłu.
Ponownie lekko zatopił się w moim wnętrzu. Jeszcze nigdy nie czułam takiej bliskości z drugą osobą.
Harry był taki delikatny i cierpliwy.
Nie wiem, czy to przez to że byłam tak pijana i musiał na mnie szczególnie uważać, czy po prostu się o mnie martwił.
Szczerze, wolałabym to drugie.
Słodkie było to, jak uspokajał mnie łagodnymi pocałunkami i cichym mruczeniem na ucho, jak bardzo mnie kocha.
- Pozwól mi się ruszyć.- jęknął po chwili, prawie błagalnie.- Chcę to zrobić z tobą. Dziko i jak należy.
Lekko wbiłam paznokcie w jego umięśnione plecy. Słowa które wypłynęły z jego ochrypłego gardła wywołały na moim ciele gęsią skórkę.- No, dalej. Pokaż, co potrafisz.
Od razu zwiększył obroty. Mimowolnie zacieśniłam uścisk nóg na jego biodrach.
- Harry.- jęknęłam mu na ucho, łapiąc oddech.
- Mam przestać?- spytał.
- Nie.- mruknęłam i lekko pocałowałam go w policzek.- Kontynuuj.
Czułam jak ciepło budujące się w dole mojego brzucha przybiera na sile przez kocie ruchy mojego kochanka.
- Proszę cię, pozwól mi być w tobie, kiedy dojdziesz.- wydyszał.
Nie zdołałam nic powiedzieć, ponieważ dotarł do punktu G.
Głośno jęknęłam.
- Tu?- mruknął.
Pokiwałam głową i nerwowo oblizałam wargi.
Ponownie zaczął drażnić mój czuły punkt. Chciał tego. Chciał tego bardziej niż ja.
- Pozwól mi.
Nasze nosy lekko się stykały, oczy przepełnione były pożądaniem. W odpowiedzi tylko lekko pociągnęłam za jego dolną wargę.- Ufam ci.
Ciągle nie przestawał się we mnie poruszać. Swędzące kropelki potu drażniły nasze rozżarzone ciała. Czułam, że jestem blisko.
- Jestem z tobą.- szepnął.- Dojdź dla mnie. Jesteś bezpieczna.
Przyjemne ciepło rozlało się w moim wnętrzu. Wtopiłam palce w jego wilgotne loki i zacisnęłam wargi, mocniej dociskając jego usta do mojej szyi. On lekko ją cmoknął.- Brawo Alice. Dobra robota.
Moje mięśnie paliły niemiłosiernie. Nie wspominając o suchym oddechu który drażnił mi gardło.
Opadłam bezwładnie na łóżko i wypuściłam całe powietrze znajdujące się płucach.
Rozwarłam powieki. Oczy Harry'ego migotały radośnie gdy ten szczerzył się do mnie wesoło.- Byłaś świetna.
Ponownie cmoknął mnie w usta i usiadł na łóżku.- I bardzo głośna.
- Co masz na myśli?- spytałam, odwracając głowę w jego stronę.
- Nie poznałem jeszcze gościa który mieszka obok, ale mogę się założyć, że wie już jak mam na imię.
Rzucił zużytą prezerwatywę na ziemię i zmierzwił loki.- Która godzina?
Chwyciłam w rękę telefon.- Trzecia trzydzieści.
- Pięć godzin i dwadzieścia sześć minut.- stwierdził.- Wliczając obiecane cztery orgazmy.
Popatrzył na mnie żartobliwie.
Złapałam leżącą niedaleko poduszkę i zebrałam siły aby w niego rzucić.- Kretyn.
Wstał i okręcił łóżko dookoła, zrywając ze mnie wilgotną kołdrę i biorąc mnie na ręce.
- Nie masz siły żeby protestować, więc idziemy pod obiecany prysznic panno Walter.- wyszczerzył się zwycięsko w moim kierunku i lekko pocałował mnie w usta.- Nie ma wymówek.
- A masz coś do jedzenia?
- Tak żarłoku. Zrobię ci śniadanie.- zaśmiał się.
- Prysznicu, nadchodzę!-krzyknęłam i cmoknęłam go w czubek nosa.

                                                                               **
Harry za chlapanie i wygłupy dostał kilka razy gąbką w twarz.
Przyjemne, a zarazem dziwne było jak staliśmy przytuleni do siebie pod chłodnym strumieniem wody. Mimo zimnej temperatury płynu, ciało chłopaka było gorące.
Po gdzieś pół godzinie wysuszyliśmy się i wróciliśmy do sypialni.
- Czyj to dom?- spytałam.
- Nasz.- odpowiedział, grzebiąc za czymś w szufladzie.
- Co?- spytałam zdziwiona.
- Nasze mieszkanie.- powtórzył.
- Ale...
- Spokojnie.- uśmiechnął się lekko.- Wynająłem je tylko.
- O matko.- jęknęłam.- Wystraszyłeś mnie że...
- Że co?- zdziwił się, ściągając brwi.
- Nic.- odpowiedziałam szybko, wbijając wzrok w podłogę. Jego tęczówki były teraz ciemno piwne. Kocia zieleń gdzieś przepadła.
- Ty dalej się mnie boisz?- spytał, prawie gniewnym tonem.
- J-ja...nie, no co ty.- pisnęłam cicho.- Przecież ci ufam.
- Powiedz mi prawdę.- warknął i złapał mnie za nadgarstki.- Chcę uchronić nasz związek od innych błędów.
- Jest w porządku.- odpowiedziałam i zebrałam się na odwagę aby spojrzeć w jego oczy.- Wierzę, że mnie nie skrzywdzisz.
- Mimo to.- mruknął.- Chcę żebyś była przestrzeżona. Nie potrafię się kontrolować.
- Harry.- powiedziałam cicho.- Ty taki nie jesteś.
- Nie znasz mnie wystarczająco aby móc cokolwiek wywnioskować.- warknął i usiadł na skraju łóżka, opierając się łokciami o uda. Szybko zajęłam koło niego miejsce.
- Nie jesteś maszyną do zabijania.- chwyciłam go za ramię i lekko je ścisnęłam.- Masz serce.
Prychnął.- Znam prawdę. Nie okłamuj się.
Władowałam się mu okrakiem na kolana i chwyciłam za jego podbródek, kierując jego twarz w moją stronę.
- Gdzieś tam pod tą grubą warstwą gniewu i chłodu są skryte uczucia.- splotłam palce na tyle jego karku.- Ty musisz je tylko włączyć i wcielić w życie.
Wziął głęboki oddech i po chwili wypuścił powietrze z ust. Lekko przyłożyłam swój nos do jego.- Kocham cię.
- Dziękuję.- szepnął cicho i mocno przytulił mnie do siebie.- Dajesz mi nadzieję, że następny dzień będzie lepszy, chociaż wiem że okłamujesz nas obu. Ale mimo to, dziękuję.
- Ej.- lekko klepnęłam go w plecy.- Za karę robisz śniadanie.
- Wiem.- odpowiedział i przewrócił mnie na łóżko, lekko całując w usta i wstając, chwytając w rękę bluzę i rzucając ją we mnie.- Przebież się. Nie będę katował cię sukienką.
- Dzięki.- prychnęłam i popatrzyłam na niego jak na idiotę.
Szybko naciągnęłam na siebie pachnący chłopakiem materiał i poszłam do kuchni. Hazz siedział na schodach tarasowych. Chwyciłam w rękę papierosy i dołączyłam do niego. Szukał czegoś w telefonie.
- Co robisz?- spytałam zapalając tytoń.
- Dzwonię.- przyłożył telefon do ucha i odebrał ode mnie papierosa.
- Cześć Louis.
Mimowolnie uniosłam do góry jedną brew i wypuściłam dym z ust.
- Ee, dobrze. A u ciebie?
...
- To super, nie?
...
- Daj spokój. Dobrze że Hole cię z nią spiknął.
...
- Ładna jest.- uśmiechnął się cwaniacko i spojrzał na mnie.- I dobra w łóżku.
Uderzyłam go z całej siły w ramię.
- Siedzi koło mnie i akurat mnie bije. Alice, przywitaj się.
- Goń się.- warknęłam obracając się do niego tyłem.
- Chyba się obraziła.- czułam w jego głosie idealną porę do żartów.- Potem ją jakoś przeproszę.
Wstałam i kończąc papierosa, weszłam do środka. Miałam przeczucie że to ja będę musiała zająć się śniadaniem.
Otwierając lodówkę i kładąc wszystkie potrzebne produkty na blacie, zaczęłam przygotowywać posiłek.
Po chwili poczułam charakterystyczne, duże dłonie chłopaka na biodrach.
- Nie lubię jak zapominasz o oryginalnym zakończeniu upojnych momentów minionych nocy.
Uśmiechnęłam się pod nosem, czując jak jego dłoń odgarnia moje włosy na prawe ramię i jak jego usta zaczynają kolejną rundkę poprzez linię mojej szczęki, szyję, idąc w dół i w dół.
Nim się zorientowałam, chłopak wziął mnie na ręce i położył na stole.
- Lubię pańską tradycję, panie Styles.- zagryzłam podniecająco dolną wargę.
- A ja lubię pani jęki wmieszane w prośby o więcej.- uśmiechnął się pod nosem i stanął pomiędzy moimi nogami, mocno przyciskając swoje usta do moich.
- Piąty orgazm. Brawo Styles.- mruknął cicho, jakby sam do siebie.

(....)

~
Bardzo przepraszam za zwłokę.
Musiałam się pozbierać, przez te kilka dni było u mnie niewesoło.
Ale sytuacja chciałaby wrócić do normy, w co wątpię, ponieważ moja siostra oczekuje kolejnego dziecka, które przejmie pałeczkę nad starszym bratem i będzie rujnować mi życie.
Nom, czyli po staremu ;>
Enjoy ! ;3

1 komentarz: