Translate

środa, 26 czerwca 2013

20 .

Obudziłam się.
Pulsujący ból rozsadzał mi skronie.
Dotknęłam delikatnie najbardziej bolącego miejsca i cicho syknęłam.
- Co mnie napadło, żeby tak się upić?!
Nie odpowiadając na wcześniej zadane pytanie, leniwie otworzyłam oczy. Najpierw jedno, potem drugie. Zamrugałam kilka razy i zaczerpnęłam powietrza. Poskręcana pozycja na styl muszelki, w wannie, raczej nie należała do tych najwygodniejszych.
Powoli wstałam i chwiejąc się na nogach, stanęłam na chłodnych kafelkach.
Mimowolnie przeszedł mnie dreszcz. Wyszłam z łazienki, łapiąc się wszystkiego co popadnie, aby tylko nie upaść, i zmierzyłam w kierunku kuchni. Plastikowe wskazówki zegara wskazywały 11.23. Nastawiłam wodę na kawę i oparłam się o blat, co chwila ziewając.
Jednak alkohol i papierosy nie były najlepszym rozwiązaniem.
Przeszukałam wszystkie szafki i okazało się, że wszelakie środki przeciwbólowe zostały już przeze mnie spożyte.
Klnąc pod nosem, otworzyłam lodówkę, i dochodząc do wniosku, że nie ma w niej niczego interesującego, zamknęłam ją i poinformowana dźwiękiem gotującej się wody, wrzuciłam pospiesznie do kubka saszetkę z kawą i zalałam ją wrzątkiem.
Mój brzuch domagał się jedzenia. Burczał tak głośno, że myślałam iż całe osiedle z przerażeniem wypatruje burzy.
Wróciwszy się do łazienki, zrzuciłam z siebie koszulkę i bieliznę, po czym weszłam pod prysznic.
Czekając chwilę na ciepłą wodę, umyłam ciało i po trzech minutach ponownie spotkałam się z dość niską temperaturą panującą poza kabiną.
Chwyciłam za ręcznik i szybko się osuszyłam, tym samym pozbywając się nieprzyjemnego uczucia gęsiej skórki.
Otulona w miękki materiał, poszłam do sypialni, uważając, aby nie poślizgnąć się przypadkiem przez mokre stopy. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej to http://www.faslook.pl/collection/konkurs-u-claudiaa-skromnagrzeczna-i-stylowa/# ,przebierając się i robiąc lekki makijaż, aby chodź trochę zatuszować wskazówki doprowadzające do mojego załamania i bezbronności.
Wrzuciłam do torebki portfel i telefon, po czym wyszłam z mieszkania i zamknęłam je na klucz, chowając brzęczący metal do skórzanej 'listonoszki'.
Zbiegłam po schodach kilka pięter niżej i wyszłam na zewnątrz.
Odczuwalna wysoka wilgotność powietrza wskazywała na to, iż poprzednią noc w Nowym Jorku odwiedziła porządna ulewa. Teraz na niebie unosiło się jasnożółte sklepienie chmur, co raczej nie wróżyło niczego innego jak tylko 23 stopni i lekkiego wiatru.
Byłam dalej pod wpływem alkoholu, dlatego też darowałam sobie podróż autem. Wzięłam głęboki oddech i zacisnęłam uścisk palców na pasku mojej torebki, wychodząc za próg kamienicy i kierując się Westeen prosto do pobliskiego Starbuks'a.


Zanim jeszcze weszłam do pobliskiej kawiarni, wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Hole'go z prośbą o dodatkowe dwa dni wolnego. Powiedział, że przymknie oko na moje dotychczasowe kilkudniowe olewanie pracy, dlatego, ponieważ dowiedział się o ataku Luke'a. Wytłumaczyłam, że już jest w porządku, ale on i tak do końca tygodnia wyłożył mi urlop. To było szlachetne z jego strony.
Zamówiłam sobie Caramel Frappuccino i usiadłam przy oknie. Widok panujący na zewnątrz od ponad pięciuset lat nie zmienił się aż do teraz. Zatłoczone ulice pełne zabieganych ludzi, którzy spieszą się aby odszukać swojego celu w życiu.
Pociągnęłam za słomkę łyk słodkiej kawy.
Teraz zastanawiałam się tylko nad jednym. Co teraz robi Harry?
Pewnie już wylądował w Londynie i od razu zmierzył w kierunku biura, aby domagać się od Crumley'a haseł do tajlandzkich baz danych. Szczerze, wątpię że Daniel rozpatrzy jego prośbę. Hazz bardzo szybko traci cierpliwość i nie panuje na swoją kontrolą. Szczególnie po pijanemu.
Szklane wskazówki przezroczystego zegara pokazywały 12.04.
Na stoliku leżała jakaś książka. Zerknęłam na tytuł. " Catcher In the Rye ".
Mimowolnie chwyciłam za jej miękką okładkę i otworzyłam ją na pierwszej stronie.
Już kilka pierwszych linijek tekstu tak mnie zaintrygowało, że nawet nie zauważyłam, kiedy wciągnęłam się w nią bez opamiętania.

*
Od rozpoczęcia czytania 26 rozdziału przerwał mi dźwięk dzwonka. Na wyświetlaczu telefonu pisało 'Zoey'.
Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przycisnęłam brzęczące urządzenie do ucha.- Halo?
- Alice?
- Mhm.
- Cześć, to ja, Zoe. Mam pytanie.
- Zamieniam się w słuch.
- Co robisz wieczorem?
- Ee, czemu pytasz?
- Myślałam, czy poszłabyś ze mną i grupką kilku znajomych na imprezę.
Milczałam prze chwilkę. Z jednej strony, pomysł nie jest głupi.- O której?
- O 19. pod twoim domem.
- Okej.
- Ubierz coś seksownego!
- Spokojnie.- zaśmiałam się nerwowo.- Do zobaczenia.
- Narazie.
- Hej.
Dopiłam kawę i schowałam do torby książkę, rozglądając się dookoła, czy aby na pewno nikt nie patrzy.
Wstałam i cicho chrząknęłam, zaciskając dłoń na pasku torebki i opuszczając pachnące słodkościami pomieszczenie.
Kac już prawie całkowicie opuścił mój umysł i ciało. W drodze do domu wstąpiłam jedynie do apteki po dwa opakowania tabletek na ból głowy.
Zatrzymałam się przed wejściem do swojej kamienicy. Jedną ręką trzymałam chłodną klamkę, a oczami lustrowałam drzwi do klatki bloku Harry'ego. Teraz, były one takie...przeciętne. Hazz już nimi nie trzaskał, gdy był wściekły bądź rozgoryczony.
Splunęłam na szary chodnik i weszłam do środka. Pobiegłam na swoje piętro i weszłam do mieszkania. Ściągając buty i czapkę, poszłam do kuchni i rzuciłam pigułki na stół, chwytając w dłoń kubek z zimną już kawą i razem z książką wziętą z kawiarni, poszłam do salonu i zwinęłam się w kłębek w głębokim fotelu.
Zegar wskazywał 14.56, więc spokojnie do 18. mogłam sobie czytać. Biorąc łyk jasnego płynu, chwyciłam za telefon i cicho włączyłam Boulevard Of Broken Dreams. Green Day był jednym z moich ulubionych zespołów, więc najlepszym sposobem zapomnienia była banda 'Amerykańskich Idiotów'.
Udało się.
Książka ponownie przejęła nade mną kontrolę.

*
Tak jak powiedziałam, o osiemnastej zwlokłam swój tyłek z miękkiego fotela i poszłam w kierunku sypialni. Otworzyłam szafę i rozpoczęłam poszukiwania czegoś do ubrania, stosownego na taką okazję. Zatrzymałam się przy tym http://www.faslook.pl/collection/boulevard-of-broken-dreams/ .Szybko wciągnęłam na siebie przygotowany zestaw i poszłam do łazienki. Związałam włosy w niedbałego koka i nałożyłam lekki makijaż, poprzednio pozbywając się z twarzy starego fluidu i pudru. Większy nacisk wzięłam na oczy. Narysowałam na górnych powiekach linie czarnym eye-liner'em i lekko posypałam je ciemnym cieniem. Przeciągnęłam usta krwistoczerwoną szminką i spoglądając w lustro, doszłam do wniosku że nie jest aż tak źle.
Za pięć dziewiętnasta wyszłam z mieszkania i zamknęłam je na klucz, chowając go do niewielkiej torebki i zbiegając po schodach na zewnątrz.
Rzeczywiście, pod blokiem stał czerwony kabriolet a w nim Zoe, za kółkiem Jason a z tyłu jeszcze dwie inne dziewczyny.
- Wskakuj Alice!- odrobinę odwagi dodał mi piskliwi głos panny Black.- Będzie super, obiecuję!
Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, wcisnęłam się na tylne siedzenie sportowego auta.
Po chwili ruszyliśmy z piskiem opon w stronę jakiegoś nocnego klubu.
Przyjaciółki Zoey były bardzo miłe, i od razu się razem zgadałyśmy.
Wszystko na pozór zdawało się być spokojne i normalne. Zwykły wypad piątki przyjaciół na imprezę w czwartkowy wieczór.

Jednak wszystko musiało się pokomplikować.
Nigdy bym nawet nie przypuszczała że Luke, po tym jak brutalnie pobił go Harry, będzie miał odwagę ponownie zaatakować.
Jednak myliłam się. Śmierć przyszła szybciej niż się spodziewałam. Tyle że tym razem nie będzie już mojego szczęśliwego zakończenia. Już nikt nie ruszy mi na ratunek, bo 'SuperHarold' Zakończył bycie moim aniołem stróżem. Zostało mi już tylko bliskie spotkanie z przeznaczeniem.
Ale co tam.
Lepiej wcześniej niż później, oddać życie za...nic.

~
Chyba zrobię sobie ' wakacje'. Taką przerwę od pisania. Może dzięki temu dostanę zastrzyku weny i kolejne ciekawe pomysły zasypią mi plany na dalsze rozdziały.
Póki co, prawie połowa osób która śledziła mój fanfic wyjechała na wakacje i nie ma dostępu do nowych rozdziałów, więc doszłam do wniosku że nie ma co nadrywać sobie ścięgien przy pisaniu xD
Ale oczywiście opowiadania nie skończę ;')

MÓJ ROZKŁAD NA PRZYSZŁE DNI :
- Jutro (czwartek, 27.06) jest ostatni dzień szkoły.
- Piątek (28.06) zakończenie i rozdanie świadectw. SAJONARA BITCHES!
- Sobota (29.06) urodziny mojego kolegi, spadam na urodziny ; p
- Niedziela (30.06) SIÓDMEGO DNIA BÓG STWORZYŁ NIEDZIELĘ, ŻEBY ODPOCZĄĆ. No, ja też się tego trzymam xD
UWAGA !!!
Od 13.07 do 27.07 jestem na koloniach w Niechorzu.
Będę pod koniec lipca, więc będę wolna dla was pięć dni w tygodniu, prócz sobot, bo będę jeździć z tatą ciężarówką xD a śpiewkę o niedzieli już znacie c;
No, to do następnej notki!
Love, Julie
xoxo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz