Translate

wtorek, 7 maja 2013

Początek.

Monotonia.
Poranek - mocna kawa,
Równa 6. 48 przyjazd na Departament Reed,
Powrót do domu po zaliczeniu baru i wlaniu w siebie kilku piw następował o 23.
I tak w kółko. Nie było żadnych urozmaiceń. Chyba że Louis'owi akurat coś strzeliło do głowy i szliśmy do night clubu kilka dzielnic od mojego małego mieszkania w jakiejś starej kamienicy w Londynie. Rzadko kiedy przychodziłem do domu trzeźwy. Nie przeszkadzało mi to. Pomagało wręcz. Bo w końcu dla kogo praca śledczym jest łatwa i przyjemna?
Widok krwi, płaczu i smutku był mi tak dobrze znany jak nigdy. Uodporniłem się i było mi to obojętne. Można powiedzieć że byłem mordercą, bezdusznym przestępcą i katem, ale tak naprawdę wykonywałem tylko swoją pracę. Nie byłem już tym samym słodkim i uroczym lokatym chłopcem z Holmes Chapel. Z szesnastolatka szybko zmieniłem się w bezczelnego dwudziestotrzylatka z własnymi problemami. Nigdy bym nawet nie przypuszczał, że nagła zmiana otoczenia tak szybko wstrząśnie moim dotychczasowym życiem, i że Ona tak bardzo je zmieni. Na początku była bezduszna i zimna jak głaz, ale tylko kilka akcji brakowało abym ze zwykłego szacunku do jej osoby się zakochał (...)

~

Miłość jak i nienawiść do swoich osób tej dwójki była niewyobrażalna. Potrafili nie odzywać się do siebie tygodniami, ale gdy wreszcie przerywali dni ciszy, chłopak nie mógł przestać non stop do niej mówić.
Ona, gdy nie dotykała bądź całowała jego ciała stawała się obca i zimna. Ale on w porę umiał ją opamiętać i nawrócić na poprzednią drogę.
Da się jednocześnie kochać i nienawidzić?
Da się.
Oni są tego przykładem (...)

*
Jest mniej - więcej początek.
Pisany na szybko ;/
Tu louess-skinny-love.blogspot.com xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz